W moim domowym biurze chciałam jak najwięcej mebli i dekoracji stworzyć sama. Po półkach, biurku i kinkiecie nadszedł czas na lampę sufitową.
Pomysł na lampę narodził się sam, jak tylko zobaczyłam na giełdzie staroci ten wielgachny abażur. Nie mogłam przejść obok niego obojętnie. Postanowiłam, że jakoś go wykorzystam. Zadowolonemu handlarzowi wręczyłam 5 zł należności i odeszłam od stoiska z moim nowym skarbem.
Szybko wpadłam na pomysł, że piękną, metalową konstrukcję można by odsłonić i pozbyć się starej tkaniny. Wielka, jasna żarówa ubrana w poabażurowy stelaż, będzie się godnie prezentowała na suficie i doświetli wszystko, na czym mi zależy. W gabinecie powinno być jasne, białe światło, więc celowo nie chciałam tłumić go żadnym materiałem.
Oto co się później działo z abażurem:
– Nożyczkami przebiłam materiał i zdjęłam go ostrożnie z konstrukcji. Poszło bardzo gładko.
– Papierem ściernym oczyściłam metal ze starej, schodzącej farby a następnie odtłuściłam całość denaturatem.
– Farbą w sprayu zmieniłam mu kolor na ciemno szary. Malowałam dwukrotnie.
Do efektu końcowego potrzebny był mi jeszcze kabel z puszką, do którego wkręciłam żarówkę. Kabel w białym oplocie kupiłam na giełdzie internetowej za kilkanaście złotych. Skróciłam go nieco i zamontowałam na suficie.
Proste, tanie i fajnie wygląda, czyż nie?
Brak komentarzy